Ekologiczne sprzątanie

Kiedy zabieramy się do porządków w domu, towarzyszy nam ogromna sterta różnego rodzaju środków do czyszczenia: do podłogi, do szyb, do drewna… Wszystkie mają oszałamiające zapachy i wspaniale się pienią. Może nie działają tak świetnie, jak w reklamie, ale jakoś da się za ich pomocą posprzątać. Zużywamy ich jednak dużo. Powstałe litry piany wylewamy do kanalizacji, plastikowe opakowania wyrzucamy do śmietnika i niespecjalnie przejmujemy się, co się z nimi dalej dzieje. Tymczasem efekty naszych porządków przetrwają długo – niestety, nie w naszym domu, gdzie po kilku dniach nie zostanie żaden ślad podjętego wysiłku – tylko w środowisku naturalnym.

Niemal wszystkie środki do czyszczenia zawierają detergenty. To tak powszechny składnik, że stał się już zamiennie stosowanym określeniem na tego typu produkty. Detergenty są syntetycznymi substancjami czyszczącymi nie zawierającymi mydła. Znajdziemy je w proszkach do prania, płynach do mycia naczyń, do szyb i wielu innych produktach z tak zwanej chemii gospodarczej. Kiedy po użyciu te środki znajdą się w kanalizacji, prawie niemożliwością jest usunięcie ich stamtąd, gdyż nie ulegają rozkładowi, a kiedy przedostaną się do wód ściekowych, przyczyniają się w wyniku zachodzących tam procesów beztlenowych do wydzielania substancji trujących – między innymi metanu i siarkowodoru. Szkodliwe substancje nie zostają tak po prostu zneutralizowane – krążą dalej w obiegu przyrodniczym, przedostając się do organizmów żywych, nie wyłączając naszych. Ludzkie ciało może je magazynować w wątrobie, tkance tłuszczowej i mięśniach, gdzie skumulowane, z czasem mogą przyczynić się do pojawienia groźnych chorób: skóry, układy nerwowego, wątroby – które rzadko łączymy z czymś tak z pozoru nieszkodliwym jak miło pachnące płyny do czyszczenia w kolorowych opakowaniach.

eko sprzątanieDetergenty są groźne nie tylko ze względu na długofalowe skutki dla środowiska naturalnego i dla nas. Często negatywne efekty ich działania są widoczne natychmiast – na wiele osób wpływają alergizująco. Podobnie mogą działać w przypadku małych dzieci, o szczególnie wrażliwym organizmie. Na rynku znajdziemy co prawda specjalne produkty do czyszczenia przeznaczone dla alergików, lecz zapewne przestraszą nas swoją ceną. Zdrowie jest jednak ważniejsze, dlatego wydajemy krocie na specjalne proszki, płyny do mycia czy spreje do czyszczenia. Nie zdajemy sobie sprawy, że za kilkanaście razy niższą kwotę moglibyśmy mieć dostęp do równie dobrych środków do sprzątania.

Gdzie znajdziemy takie specyfiki? Odpowiedź jest prosta – w każdej kuchni. Detergenty są stosunkowo młodym wynalazkiem. Przed nimi przez dziesiątki i setki lat nasze przodkinie używały specyfików powszechnie dostępnych w gospodarstwie. Tradycyjne sposoby są tanie, a o ich skuteczności mogliśmy się przekonać już w dzieciństwie, odwiedzając mieszkanie babci. Jedyne czego się obawiamy, to czasochłonność ich stosowania. Czy słusznie? Oczywiście mieszkanie nie posprząta się samo, ale przekonamy się, że porządki pójdą nam o wiele sprawniej. Być może nowoczesne detergenty wyglądają o wiele ładniej i mają przyjemniejszy zapach, ale przewaga leży zdecydowanie po stronie babcinych

Czym sprzątać?

Nasze nowe środki do sprzątania nie będą kosztować dużo. Żeby zaopatrzyć się w solidny zapas naturalnych czyszczących preparatów, wystarczy pięć złotych w portfelu. Za tą cenę kupilibyśmy małą buteleczkę płynu do czyszczenia nie najlepszej marki – ale w sklepie nie kierujemy się do półek ze środkami czystości, tylko na dział spożywczy.

W pobliżu butelek z olejem i oliwą powinien znajdować się ocet. Jedna butelka kosztuje ok. 1,5 zł. To uniwersalny środek świetnie rozpuszczający zanieczyszczenia, dobry zwłaszcza w połączeniu z sodą. Ją z kolei znajdziemy nieopodal proszków do pieczenia (także mogą okazać się przydatne) i zapachów do ciast. Jedna paczka kosztuje kilkadziesiąt groszy – można do koszyka wrzucić od razu kilka na zapas.

Do niektórych rodzajów zabrudzeń przyda się boraks – rodzaj związku chemicznego, fachowo określając: sól sodowa kwasu borowego. On też nie jest drogi (ok. 10 zł za kilogram) ale jego zdobycie może być małym problemem. Jeśli nie chcemy wybierać się do Tybetu lub Doliny Śmierci w Kalifornii, gdzie boraks występuje w postaci naturalnej jako kryształ, możemy zajrzeć na któryś z portali aukcyjnych (np. Allegro). Czasem można go także znaleźć w aptekach lub sklepach przemysłowych ze sprzętem do spawania, gdzie występuje jako topnik do lutowania twardego.

Bardzo dobrym, tanim i ekologicznym środkiem do sprzątania jest zwykłe szare mydło – obecnie już niestety rzadko spotykane. Można znaleźć je w osiedlowych drogeriach, małych supermarketach pod postacią szarej kostki w przezroczystym opakowaniu, z wytłoczonym na wierzchu wizerunkiem wielbłąda albo jelenia. W szarym mydle znajdują się naturalne oleje roślinne i potas, który jest chyba najtańszym środkiem skutecznie usuwającym brud. Skutecznie rozpuścimy nim tłuszcz, domyjemy zapuszczoną podłogę.

Sprzątanie czas zacząć

Kuchnia

To z reguły miejsce, gdzie czekają na sprzątacza największe wyzwania. Mamy tu brudną podłogę, pokrytą wieloma plamami niezidentyfikowanego pochodzenia. Podobnie wyglądają szafki. W stronę zlewu lepiej nie patrzeć – nie dość, że sterta talerzy prawie się wysypuje, to jeszcze stoi tam woda, bo zatkał się odpływ, a kran jest cały pokryty białymi plamkami z kamienia. Z otwartej lodówki snuje się smuga nieprzyjemnego zapachu. Całość zapowiada się na wiele godzin ciężkiego sprzątania z użyciem różnego rodzaju detergentów.

Tymczasem możemy sobie ułatwić życie, sięgając po babcine sposoby, tanie i ekologiczne. Kuchnia co prawda nie posprząta się sama, ale damy sobie z nią radę o wiele szybciej i zdrowiej. Nie musimy nawet zakładać gumowych rękawiczek.

Na pierwszy ogień idzie zlew. Do zatkanego odpływu wsypujemy pół szklanki sody i wlewamy szklankę octu. Po kilku minutach, gdy mieszanka przestaje się pienić, spłukujemy ją gorącą wodą. W razie potrzeby powtarzamy zabieg, zostawiając środek na noc. Aby wyczyścić zabrudzoną osadem armaturę, mieszamy ze sobą sobą sodę z octem w proporcji 2:1. Ta mieszanka doskonale czyści metal, usuwając rdzę i kamień – warto ją mieć w zapasie podczas sprzątania, gdyż przyda się także do czyszczenia metalowych uchwytów czy klamek.

Mając w planach zmywanie, warto samemu wyprodukować ekologiczny i skuteczny płyn do mycia naczyń. Do dwóch litrów ciepłej wody dodajemy 5 gram płatków mydlanych (jeśli nie kupimy ich w sklepie z chemią gospodarczą, możemy zetrzeć szare mydło na tarce), łyżkę octu i łyżkę sody oczyszczonej. Mieszamy dokładnie aż do całkowitego połączenia i umieszczamy w pojemniku z dozownikiem. Dobrze sprawdzi się też sama soda oczyszczona, która w połączeniu z gorącą wodą doskonale niszczy bakterie.

Męką podczas zmywania jest próba dokładnego domycia szeregu kubków z osadami po kawie czy herbacie. Zwykły płyn do mycia naczyń nie zmywa tych śladów łatwo, więc trzeba cierpliwie i długo szorować. Tymczasem wystarczy sięgnąć do szafki kuchennej po sól gruboziarniastą, żeby osady ustąpiły i dały się skutecznie usunąć.

Naczynia ze śladami spalenizny najpierw namaczamy w wodzie z solą, a potem szorujemy połówką ziemniaka. Przepalone i brudne ruszty z piekarników i kuchenek gazowych również muszą najpierw kilka godzin poleżeć w wodnej kąpieli. Następnie wyjmujemy je i dokładnie szorujemy ryżową szczotką, a na koniec spłukujemy wodą z octem. Kamienia z czajnika pozbędziemy się zaś, stawiając go na gazie i wlewając do środka butelkę octu – gotowanie przez 20 minut powinno wystarczyć, żeby osad odpadł.

A co zrobić z nieprzyjemnym zapachem z lodówki? Oczywiście najpierw trzeba usunąć źródło, przeglądając, czy nie zepsuł się któryś z przechowywanych produktów. Spleśniałe, nieświeże i przeterminowane artykuły spożywcze wyrzucamy. Wyciskamy kilka cytryn, które posłużą nam jako środek do mycia – przecieramy wnętrze lodówki maczanymi w nim wacikami. Aby dokończyć dzieła, wstawiamy na kilka godzin talerzyk z fusami po kawie.

Cytryna przyda się także do umycia kuchenki mikrofalowej. Tym razem nie wyciskamy soki, lecz kroimy owoc na plasterki i umieszczamy w miseczce z wodą, którą wstawiamy do środka mikrofali. Następnie włączamy ją na 2 minuty na najwyższą temperaturą – a potem wystarczy wyjąć miseczkę i przetrzeć wnętrze papierowym ręcznikiem. Patentem na szybkie odświeżenie jest natomiast wstawienie do środka kuchenki naczynia z esencją waniliową.

Brudną podłogę myjemy za pomocą szarego mydła. Miejsca, gdzie brud mocno wżarł się w fugi, można wyszorować proszkiem do pieczenia – nabieramy trochę na wilgotną szmatkę i przecieramy.

sprzątanie

Łazienka

Jeśli chodzi o stopień trudności sprzątania, łazienka dorównuje kuchni. Tu znajdują się wszelkiego rodzaju urządzenia sanitarne: wanna, WC, zlew, prysznic – a ściany i podłogę pokrywają połacie kafelków, które też trzeba wyszorować. Do tego jeszcze lustro. Potrzebny nam będzie duży zapas uniwersalnego proszku do szorowania. Nie musimy jednak kupować żadnego drogiego detergentu – wystarczy, że wymieszamy w równych proporcjach sodę oczyszczoną z proszkiem do pieczenia. Maczamy w niej lekko wilgotną ściereczkę i przecieramy zabrudzone powierzchnie, a następnie zmywamy wodą. Taką mieszanką doczyścimy nie tylko glazurę, lecz także wspaniale umyjemy całą ceramikę łazienkową.

Do czyszczenia armatury używamy tej samej mieszanki, którą stosowaliśmy w kuchni. Jeśli wokół kranów pojawiają się ciemne obwódki, przecieramy je ściereczką zanurzoną w gorącym occie lub soku z cytryny. Nie musimy się bać o emalię – ocet jej nie uszkodzi, w przeciwieństwie do wielu innych renomowanych środków do czyszczenia. Ocet jest zresztą środkiem na większość łazienkowych problemów ze sprzątaniem – po podgrzaniu możemy użyć go także jako odkamieniacza do toalety. Wlewamy płyn do muszli i pozostawiamy na pół godziny – powinno zadziałać. Osadzaniu się kamienia w WC zapobiegnie także wlanie raz na tydzień wrzątku do środka.

Uciążliwym problemem łazienkowym są stale brudne i zaparowane lustra. Doskonale doczyścimy je, także w tym przypadku używając octu. Żeby zapobiec potnieniu lustra, możemy lekko przetrzeć powierzchnie szmatką zwilżoną gliceryną. Glicerynowa powłoka nie będzie widoczna, lecz uniemożliwi osadzanie się wilgoci.

Sprzątanie jednak tylko częściowo rozwiązuje problem brudu w łazience. Nawet, jeśli dokładnie ją wyszorujemy, jeśli będzie w niej panować ciągła wilgoć, zlikwidowane bakterie szybko z powrotem się namnożą. Dlatego tak istotne jest, żeby w łazience było sucho. Możemy tego dokonać dzięki dobrej wentylacji i usuwaniu takich pożywek dla mikroorganizmów jak kłęby mokrych ręczników i ubrań na podłodze. W osuszaniu łazienki pomoże pochłaniacz wilgoci własnej roboty: do metalowej puszki wkładamy kilka brykietów węgla drzewnego (takiego jak do grilla). Następnie zamykamy puszkę i robimy w wieczku kilka otworów. Tak przygotowany pochłaniacz umieszczamy w łazience, wymieniając go co kilka tygodni.

Salon

To najbardziej reprezentacyjne z założenia pomieszczenie domu często musi pełnić kilka funkcji. Jest jednocześnie pokojem jadalnym i sypialnią, pomieszczeniem do pracy i do wieczornej rekreacji. Tętni życiem od rana do wieczora i ciągle pełno w nim ludzi. To centrum życia towarzyskiego w domu – a konsekwencją tego jest niestety wszechobecny brud. Ale na szczęście i tutaj, wraz z pomocą naturalnych środków można dokładnie posprzątać.

Czyszczenie zaczniemy od mebli. W naszych pokojach najczęściej można spotkać drewniane – lub w drewnianej okleinie. Jeśli zmatowiały i poszarzały, najlepiej zastosować mieszankę wody, octu i oliwy z oliwek w proporcjach 1:2:2. Przetarcie mebli zanurzoną w tym płynie ściereczką, sprawi, że drewno nabierze życia, a ślady po naczyniach (w tym utrapione „kółeczka” po kubkach z kawą i herbatą) znikną.

Jeśli na tapicerce mebli, wykładzinie lub dywanie pojawiły się tłuste plamy, można je usunąć za pomocą talku kosmetycznego, mąki lub sody oczyszczonej. Wystarczy posypać którymś z tych środków zabrudzone miejsca i poczekać kilka godzin aż tłuszcz się wchłonie, a następnie zebrać proszek odkurzaczem. Soda jest także dobrym środkiem na szybkie odświeżenie dywanu. Wystarczy rozsypać jej warstwę na 15 minut, a następnie wyczyścić odkurzaczem. Jeśli komuś zdarzyło się wylać na dywan kawę, najpierw trzeba osuszyć to miejsce ręcznikami papierowymi, a następnie kilka razy przyłożyć gazik nasączony spirytusem denaturowym i octem.

Po podłodze pora zająć się ścianami i tym, co na nich wisi. Dobrym środkiem do mycia luster i szyb jest ocet: dwie łyżeczki rozprowadzamy w dwóch litrach wody. Tą mieszankę nanosimy zwykłymi gazetami – one nadadzą szybom najlepszy połysk. Jeśli na ścianie wiszą obrazy w kosztownych, złoconych ramach, najlepiej odświeżyć je poprzez pocieranie przekrojonym, surowym ziemniakiem. W ten sposób da się także czyścić drewniane meble.

Wysprzątanemu, świeżemu salonowi możemy jeszcze dodać uroku poprzez unoszącą się w powietrzu przyjemną woń. Zamiast używać chemicznego odświeżacza, lepiej się jednak uciec do naturalnych środków. Naturalne potpourri nie tylko sprawi, że poczujemy ładny zapach, ale także ozdobi pokój. Dobrym naturalnym odświeżaczem powietrza będzie także spodek z octem winnym lub sokiem z cytryny. Zapachowe saszetki można także umieścić w szafie, gdzie trzymamy odzież lub inne tekstylia. Odpowiednio dobrana mieszanka nie tylko nada piękny zapach naszym rzeczom, ale także odstraszy mole. Tak zadziała na przykład lawenda lub goździki.

Wygodne i ekologiczne

czyszczenieSprzątanie wielu z nas uważa za jedną z najbardziej męczących czynności dnia codziennego. Pogląd ten wykorzystują reklamy, oferując mnóstwo produktów typu „dwa w jednym” albo „trzy w jednym” – uniwersalnych czyścików mających zwalczyć wszelki brud i bakterie. Do tradycyjnych sposobów często zniechęca nas konieczność uprzedniego przygotowania środków czystości, gdy tymczasem sklepowe zawsze są pod ręką. Na szczęście nie rezygnując z ekologii także możemy sobie przyrządzić uniwersalny środek do sprzątania, który będziemy mieć zawsze pod ręką.

Potrzebujemy:

  • kilku łyżek świeżo wyciśniętego soku z cytryny
  • łyżki boraksu
  • gorącej wody

Sok wraz z boraksem umieszczamy w spryskiwaczu do kwiatów, dopełniamy wodą. Dokładnie mieszamy – i mamy już gotowy środek. Używamy go, pryskając na brudną powierzchnię a następnie wycierając do sucha.

Własnoręcznie możemy także zrobić ekologiczne chusteczki do czyszczenia. Potrzebny nam będzie dosyć duży, plastikowy pojemnik z wieczkiem (dobry będzie taki używany do przechowywania żywności) a także rolka papierowych ręczników. Rolkę przecinamy na pół, a w wieczku robimy otwór na tyle szeroki, żeby móc wyciągać nasze chusteczki. Teraz do pojemnika wlewamy mieszankę złożoną z 3 łyżek sody oczyszczonej, 2 łyżek octu i soku z 2 cytryn rozpuszczonych w pół litrze wody. Umieszczamy przeciętą rolkę w środku, wyciągając końcówkę przez zrobioną szparę. Czekamy kilkanaście godzin, żeby mieszanka czyszcząca dobrze się wchłonęła – i już mamy własnoręcznie zrobione, a w dodatku zdrowe chusteczki do sprzątania.

Cenne samosiejki w ogrodzie

W naszym wypielęgnowanym ogródku często pojawiają się rośliny, których nikt tam nie zapraszał – samosiejki. Zazwyczaj nazywane chwastami i konsekwentnie wyrywane, lądują na pryzmie kompostowej. Wszyscy je znamy, lecz głównie jako ciągłe utrapienie, nie podejrzewając ich o żadne cenne właściwości. Tymczasem są one często smacznym, zdrowym i pożywnym źródłem pokarmu, znanym w dawnych czasach a dzisiaj niesłusznie zapomnianym. Mają silne właściwości lecznicze, są bogatym źródłem witamin, którym nie dorównują sztucznie sporządzane suplementy. Do tego świetnie przydają się do pielęgnacji urody. Garnek lub apteczka są dla samosiejek o wiele lepszym miejscem niż kompost, a nam na pewno w ten sposób bardziej się przydadzą. Przedstawiamy najpopularniejsze z nich.

Mniszek lekarski

Mniszek lekarski to roślina potocznie nazywana mleczem – zmora wszystkich, którzy tęsknią do idealnie wypielęgnowanego ogródka. Mlecze nie dają się łatwo wyplenić, a w rozsiewaniu nasion zawsze wydatnie pomagają dzieciaki, dla których puszysty dmuchawiec to jedna z ulubionych zabawek. Nasionka zakończone naturalnymi spadochronami lądują w najdalszych częściach trawnika, dając tam początek nowym roślinom o delikatnych zielonych listkach.

Mniszka nie sposób pozbyć się na dobre – ale może zamiast tego powinniśmy go polubić? Wbrew pozorom jest on rośliną wartościową nie tylko dla dzieci. Zapoznając się bliżej z jego właściwościami, przekonamy się, że mniszki są niezwykle bogate w cenne składniki odżywcze, a do tego smaczne. Uzupełniając naszą grządkę warzywną lub ogródek ziołowy, z natrętnego i nieproszonego lokatora mogą się stać mile widzianym gościem.

Co cennego w chwaście – czyli skład

mniszekMniszek lekarski to znakomite źródło witamin i soli mineralnych. Badając skład niepozornej rośliny znajdziemy w niej między innymi:

  • witaminę C – do 100 mg/100 g
  • karoten – do 8 mg/100 g
  • kwas foliowy sole wapnia, fosforu, żelaza, miedzi, manganu, potasu
  • kwas foliowy
  • ryboflawinę

Oprócz ogromnej ilości naturalnych witamin i minerałów (witamina C zaspokaja do 200% dziennego zapotrzebowania) w mniszku lekarskim znajduje się także inulina – ten związek chemiczny, stanowiący do 25% składu (w korzeniach do 40%) to naturalny prebiotyk, który stymuluje wzrost korzystnych dla człowieka bakterii w układzie pokarmowym, usprawnia jego pracę zapobiegając zaparciom i poprawia wchłanianie wapnia (co jest szczególnie istotne przy niedoborach tego pierwiastka). Inulina działa korzystnie na osoby, które mają problemy z układem krążenia z powodu niezdrowego trybu życia – powoduje obniżenie poziomu cholesterolu i tłuszczów we krwi.

Działanie lecznicze

Mniszek to roślina, której każda część zawiera cenne, zdrowe składniki i może stać się świetnym uzupełnieniem naszej domowej apteczki. Szykując się do zbioru mniszka pamiętajmy, aby dokonać tego w odpowiednim czasie, kiedy stężenie leczniczych substancji jest największe. Liście lub całe ziele zbieramy od wiosny do jesieni, przy czym najwartościowsze jest wczesną wiosną, zanim rozwiną się kwiaty. Kwiaty – przez cały okres kwitnienia wyszukujemy świeżo rozwinięte, bez oznak przekwitania. Suszymy, dzieląc na drobniejsze części. Korzeń najlepiej zbierać wczesną wiosną lub jesienią

Zebrane surowce rozkładamy do suszenia w przewiewnym, zacienionym miejscu, gdzie nie jest zbyt gorąco (do 40 C).

Mniszek to świetny, naturalny medykament na wiele dolegliwości. Działa ogólnie wzmacniająco, dlatego dobrze jest go stosować w przypadku nawracających infekcji. Przydaje się także w przypadku schorzeń wątroby i pęcherzyka żółciowego, gdyż działa żółciopędnie i zapobiega stłuszczeniu i marskości. Wzmacnia i uszczelnia naczynia krwionośne, przeciwdziała niedokrwistości (uwaga: dotyczy to wyłącznie ziela) – zwiększa poziom hemoglobiny a także liczbę białych i czerwonych krwinek. Jest wartościowym lekiem dla osób, które cierpią na nadwagę, gdyż zwiększa oddychanie wewnątrzkomórkowe, a co za tym idzie – przyspiesza metabolizm. Działa także antyobrzękowo i odtruwająco, więc jest znakomitym składnikiem kuracji oczyszczających.

Najpraktyczniejszą do stosowania formą mniszka jest napar: łyżkę ziela, liści lub korzeni albo 1,5 łyżki zmielonych kwiatów zalewamy szklanką wrzącej wody i odstawiamy na 30 minut. Taką porcję wypijamy 2 do 3 razy dziennie.

Mniszek w kuchni

Kulinarne eksperymenty z udziałem ziela mniszka najlepiej przeprowadzać wczesną wiosna, zanim jeszcze nie rozwinęły się jego żółte kwiaty. Liście są wówczas najdelikatniejsze i nie mają jeszcze charakterystycznego, gorzkiego smaku a w roślinie jest najwięcej składników odżywczych. Mniszek to znakomity i zdrowy surowiec do spożywania przede wszystkim na surowo, w postaci sałatki. Przyrządza się go jak sałatę majową lub kruchą. Zebrane wiosną liście starannie myjemy i rozrywamy (nie kroimy!) na drobniejsze części. Możemy zalać je sosem vinaigrette, oliwą lub śmietaną – a w zdrowszej wersji jogurtem naturalnym. Znakomitym dodatkiem do sałatki jest ostry ser pleśniowy a także inne warzywa z wiosennych grządek: młode pomidory, cebulki, szczypiorek, szpinak, czosnek, rzodkiewki… Doprawiamy według uznania.

Mniszek możemy także przyrządzić w postaci potrawki: kilogram ziela mielimy jak najdrobniej w maszynce do mięsa a następnie wkładamy do garnka, dolewając 3 – 4 łyżki wody i odrobinę oliwy. Gotujemy bez przykrycia na wolnym ogniu, w razie potrzeby uzupełniając odparowaną wodę. Po 15 minutach dodajemy zasmażkę -przyrządzoną z mąki i tłuszczu i rozrzedzoną śmietaną. Mieszamy wszystko, dodajemy do smaku czosnek i cebulę, doprawiamy curry, imbirem, zielem angielskim i pieprzem. Tak przyrządzone danie jest znakomitym dodatkiem do obiadu zamiast surówki (najbardziej pasuje do gotowanej soczewicy, ciecierzycy oraz fasoli) można je także potraktować jako nadzienie do naleśników.

Kwiaty mniszka to znany i doceniany już przez nasze prababcie surowiec na smaczne, lecznicze wino. Zanim w pełni się rozwiną, można z nich zrobić także marynatę.

Korzenie cenione przede wszystkim w ziołolecznictwie można także dodawać do potraw. Traktujemy je wówczas jak marchew, gotując do miękkości. Mocno doprawiamy, gdyż charakteryzują się raczej mdłym smakiem.

Komosa biała

Ta roślina, znana na naszych ziemiach od bardzo dawna, doczekała się dziesiątków nazw. Mówiono na nią: łoboda, natyna, wołok, szabaga, lebida, łapucha, łopucha, kumosa, warmuz, jarmucha, jarmuż, jarmużka, faćka, bańdocha – ale najczęściej – lebioda. To bogactwo nazewnictwa najlepiej mówi o znaczeniu roli, którą kiedyś musiała pełnić. W istocie, gdyby nie ona, wiele rodzin nie przetrwałoby na przednówku, gdy zapasy już się skończyły, a plonów jeszcze nie zebrano. O komosie przypominano sobie także później – w czasach największego głodu I i II wojny światowej. Podczas oblężenia Leningradu zapewniła wielu osobom przetrwanie i uratowała je od szkorbutu. W dzisiejszych czasach rośnie w niemal każdym ogródku – jednak niestety, w roli niechcianego chwasta. Tymczasem możemy wykorzystać ją jako cenne warzywo i przyrządzić smaczną i zdrową potrawę.

Co cennego w chwaście czyli skład

komosaKomosa charakteryzuje się wysoką wartością odżywczą. Znajdziemy w niej:

  • 16% białka
  • 49% węglowodanów
  • witaminę C
  • prowitaminę A
  • Dzięki wysokiej zawartości węglowodanów komosa jest dobrym i pożywnym składnikiem posiłków.

Komosa biała w kuchni

Do zastosowania kulinarnego najlepiej się nadają młode, delikatne listki – są najsmaczniejsze. Ponadto starsze mają toksyczne składniki, których jednak łatwo się pozbyć – wystarczy je kilkakrotnie przepłukać i zagotować, a wodę po obgotowaniu odlać. Wstępnie sparzyć wrzątkiem można także młodsze liście, będą dzięki temu smaczniejsze.

Po „wstępnej obróbce” liście lebiody można przyrządzić na wiele sposobów. Najlepiej potraktować ją jak szpinak, stosując w przepisach zamiennie z tym warzywem. Smaczna jest smażona – nasi przodkowie używali do tego celu smalcu, my możemy zastosować na przykład oliwę z oliwek. Usmażoną lebiodę rozrzedza się mlekiem lub śmietaną – podczas smażenia można dodać jajka lub gałązkę mięty, która doda apetycznego aromatu. Smaczna będzie także ze szczypiorem, koperkiem i czosnkiem.

Do spożycia nadają się także nasiona. Zazwyczaj karmiono nimi zwierzęta, które doskonale się rozwijały na tej pożywnej paszy (ślad tego zwyczaju pozostał w ludowej angielskiej nazwie lebiody – „fat hen”, co oznacza „tłusta kura”) lecz na przednówku żywili się nimi także ludzie. W Ameryce Południowej od setek lat znano i powszechnie spożywano nasiona blisko spokrewnionej z europejską lebiodą komosy ryżowej – dzisiaj pod nazwą quinoa wracają one triumfalnie do kuchni osób pragnących zdrowo się odżywiać. Jeśli znamy i lubimy smak quinoa, warto zainteresować się, czy nasiona „chwasta” rosnącego w kącie ogrodu nie będą podobne w smaku. Ponieważ nasiona zawierają saponiny, trzeba je namoczyć przez noc a potem dobrze przepłukać. Gotujemy je jak kaszę i serwujemy jako dodatek do dań głównych.

Pokrzywa zwyczajna

Chyba nie ma osoby, która nigdy w życiu nie poparzyłaby się pokrzywą. Ta roślina towarzyszy nam wszędzie, gdzie tylko pojawia się odrobina zieleni: nie tylko na wyprawie za miasto, lecz także na poboczu drogi, w parku, a także w naszym ogródku. Tam najczęściej bywa wyrywana i przeznaczana na kompost, żeby nie zarastała wypielęgnowanego trawnika czy grządek. Tymczasem jest to roślina warta ocalenia, bo do bogatych wartości odżywczych dodaje wyjątkową przydatność leczniczą i kosmetyczną.

Co cennego w chwaście, czyli skład

Pokrzywa to bogate źródło witaminy C: w 100 gramach ziela znajdziemy od 100 – 270 mg (czyli 100 – 200% dziennego zapotrzebowania). Oprócz tego pokrzywa zawiera duże ilości karotenu, chlorofilu (oczywiście oprócz kłącza) oraz sole mineralne: żelazo, wapń, krzem, mangan, magnez, potas, fosfor i miedź. Jest także bogata w kwas pantotenowy, flawonoidy, olejek eteryczny, histaminę, acetylocholinę, kwas krzemowy i mrówkowy, a z witamin – K i B.

Działanie lecznicze

Do zastosowania leczniczego zbieramy liście, kłącze lub całe ziele pokrzywy. Najwartościowsze są pokrzywy zbierane w całości wczesną wiosną, gdy są jeszcze młode a stężenie cennych substancji jest najwyższe. Ziele możemy zbierać do czerwca, liście zaś do sierpnia. Zebraną pokrzywę rozkładamy do suszenia w ciemnym, przewiewnym i niezbyt gorącym miejscu (temperatura nie powinna przekroczyć 40 C). Najlepiej do tego celu nadaje się strych.

pokrzywaPokrzywa jest dobrym środkiem odtruwającym: zwiększa wydalanie z organizmu mocznika, chlorku sodu i innych szkodliwych chemicznych produktów przemiany materii. Przydaje się przy stanach zapalnych dróg moczowych, kamicy moczowej oraz chorobach nerek, np. dnie lub zakażeniu. Pokrzywę można stosować w przypadku chorób układu krążenia (miażdżycy, pękania naczyń krwionośnych), a także niedokrwistości, gdyż zwiększa liczbę czerwonych krwinek i zawartość hemoglobiny. Wpływa dodatnio na procesy przemiany materii, pobudza działalność gruczołów wydzielania wewnętrznego i poprawia perystaltykę jelit – sprawia to, że jest cennym lekarstwem w przypadku zaburzeń metabolizmu. Można ją zażywać także profilaktycznie, gdyż doskonale uzupełnia sezonowe braki witamin, a także działa ogólnie wzmacniająco i zapobiega przeziębieniom. Napary z pokrzywy działają mlekopędnie, można je więc stosować w przypadku braku pokarmu u matek karmiących.

Napar z pokrzywy sporządzamy podobnie jak w przypadku mniszka, zalewając łyżkę ziela, liści lub korzeni albo 1,5 łyżki zmielonych kwiatów szklanką wrzącej wody i odstawiając na 30 minut. Taką porcję wypijamy 2 do 3 razy dziennie.

Działanie kosmetyczne

Nazwę „ziela młodości” nosi wiele roślin, z reguły ochrzczonych tak przez producentów kosmetyków, dodających je w promilowych ilościach do drogich kremów w eleganckich opakowaniach. Nikt jednak chyba nie wpadł na pomysł, żeby nazwać tak pokrzywę. Tymczasem ten przydomek należy jej się całkiem słusznie, gdyż w dużym stopniu spowalnia ona oznaki starzenia. Dzięki wysokiej zawartości krzemionki przeciwdziała zmarszczkom, gdyż ten związek chemiczny zapobiega utracie elastyczności włókien elastynowych i kolagenowych. Regulując wydzielanie żółci, pokrzywa zapobiega powstawaniu jej zastojowi w organizmie i powstawaniu nieestetycznych plam na skórze.

Pokrzywa przyda się także osobom, które mają problemy z trądzikiem czy pryszczami. Działa kojąco i oczyszczająco na skórę, doskonale nadając się do zwalczania tych kłopotliwych problemów kosmetycznych. Ekstrakt z pokrzywy często wchodzi w skład szamponów, gdyż zwalcza łupież, skutecznie oczyszczając skórę głowy. Do tego wzmacnia zniszczone, łamliwe włosy o rozdwajających się końcówkach. Spiesząc na ratunek włosom, oprócz stosowania pokrzywy wewnętrznie możemy także stosować napar jako leczniczą płukankę.

Stosując pokrzywę „dla urody” przez cały rok możemy pić parzony susz, ale wiosną najlepiej pić świeżo wyciśnięty ziela z sok lub spożywać młode liście w postaci sałatki. Przy problemach z cerą wystudzonego naparu można używać jako tonika oczyszczającego, delikatnie przemywając nim twarz.

Pokrzywa w kuchni

Zanim zaczniemy eksperymentować z pokrzywami, najpierw musimy sprawić aby przestały parzyć – dokonamy tego, zalewając ziele wodą o temperaturze ponad 60 C, która zdezaktywuje odpowiedzialne za parzące właściwości histaminę i kwas mrówkowe. Do przyrządzania potraw najlepiej nadają się młode rośliny, które jeszcze nie są włókniste. Smakują świetnie w postaci wiosennej sałatki, do której można ponadto dorzucić świeże ziele i pędy mniszka, krwawnika i chrzanu, doprawiając sosem vinaigrette. W wersji gotowanej pokrzywę można przyrządzić na wzór szpinaku. Wielbiciele pokrzywy w kuchni polecają najpierw krótkie podgotowanie ziela, a następnie podsmażenie z dodatkiem cebuli, czosnku, gałki muszkatołowej i sosu sojowego.

Świetnie smakuje także zupa z pokrzyw: mniej więcej pół kilograma dokładnie oczyszczonego i sparzonego ziela dusimy na maśle razem z czosnkiem. Następnie zalewamy wywarem z włoszczyzny (ok. 2 szklanki) i taką samą ilością mleka. Gotujemy, doprawiając gałką muszkatołową, imbirem i pieprzem, a po odstawieniu z gazu zagęszczamy śmietaną.

Miłośnicy naleśników mogą przyrządzić pokrzywy w cieście: młode, sparzone uprzednio wrzątkiem listki pokrzywy trzeba zanurzyć w nieco gęstszym niż zazwyczaj cieście naleśnikowym, a następnie smażyć krótko z obu stron aż do zrumienienia.